czwartek, 31 maja 2012

30 maja 2012

I po raz kolejny minęło, dużo czasu zanim zabrałam się do pisania.
Być może wynika to z walki z wiatrakami, którą prowadzimy, bądź z mojego obecnego stanu emocjonalnego...
Natasza jest obecnie na TRZECH lekach przeciwpadaczkowych: depakinie, sabrilu i trileptalu…i co… i NIC (aż ciśnie misię w tym miejscu  na język niecenzuralne słowo)! ŻADNEJ poprawy nie ma!

Mam wrażenie, że odkąd wróciły napady, jej rozwój jest również zachwiany, rzeczy które kiedyś nie sprawiały jej problemu zaczynają stanowić problem (np.: liczenie, zapamiętywanie, wypowiadanie się). 

Dziś rozmawiałam z lekarzem prowadzącym. Zadzwoniłam, aby powiedzieć, że kolejne leki nie działają. Pani doktor poprosiła o czas do poniedziałku aby móc przeanalizować i kolejny sposób optymalizacji leczenia. Strasznie ciężko mi się dziś z nią rozmawiało … płakałam.

Wszystkie do tejchwili osiągnięte cele, poprawa koordynacji, koncentracji, zostają utracone. Znowu się cofamy… a to strasznie boli.
Dziś jest dzień kiedy nie mam sił, kiedy czuje się bezsilna nie mogąc pomóc swojemu dziecku…dziś jest mi bardzo smutno… i choć lada moment zbliżają się 4 urodziny Myszki – kiedy powinniśmysię cieszyć, radować – ja nie mam sił…
Niech mi ktoś powie – skąd je brać???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz