sobota, 3 grudnia 2011

3 grudnia 2011


Od ponad tygodnia borykamy się z przeziębieniem Nataszy. Największym problemem jest bardzo duża ilość wydzieliny, która jej zalega, i przez to cały czas charczy. Byliśmy u lekarza w poniedziałek, ale poza syropem nic nam nie zapisał. Nie było poprawy, więc powtórnie zawitaliśmy u lekarza w piątek. Tym razem zapisano nam witaminę C i krople nasivin, choć wcześniej podawaliśmy Nataszy inne krople i poprawy z katarem nie było.
Mam nadzieje, ze lada moment wyjdziemy z tego przeziębienia. Choć i tak jest dużo lepiej w stosunku do tego co było rok temu, kiedy Tasia była non stop chora. Teraz jest to nasze drugie zachorowanie na przestrzeni ostatnich 6 miesięcy!

Od ponad 2 tygodni jesteśmy na depakinie, napady padaczkowe miały ustąpić po tygodniu. Poprawa jest, ale napady nadal występują. Natomiast zdecydowanie słabsze
i krótsze, Tasia jest bardziej kontaktowa i chyba świadoma napadów. W trakcie napadu ma ogromną potrzebę przytulania się. A po napadzie jest bardziej senna. Napady mają miejsce zawsze są przy zasypianiu i zaraz po wybudzeniu.
Po wczorajszej rozmowie z neurologiem, zdecydowano o wprowadzeniu na tydzień jeszcze większej dawki o 100 mg - tylko czemu matczyna intuicja mi podpowiada, że to nic nie zmieni?

1 komentarz: