Witajcie
Drodzy Nasi Czytelnicy :)
Tu
Ciotka Admin-ka. Piszę do Was z samego rana (6:30), choć wpis
pewnie zostanie opublikowany później, bo to dzień szczególny ;)
Obudziłam
się z głową pełną pomysłów – i nowych i starych
niewykorzystanych. Może dlatego, że na dziś zaplanowana jest burza
mózgów pt. "Zbiórka 1%" i .... sesja fotograficzna TASI!
Oby mój aparat – staruszek już – podołał i nadążył za
żywiołowością naszej dziewuszki :D
A
tymczasem wpis, który mam w głowie od dawna, ale różne sploty
życiowe sprawiły, że ... nie miałam do niego głowy ;) W głowie
tymczasowo się ułożyło, więc i wpis będzie :)
Zaczęło
się od tego, że moje dziecię, lat wtedy 9, początek klasy III,
nie nadążało
w szkole za rówieśnikami. Wolne tempo pisania,
nieustanne mylenie się, pomijanie sylab przy czytaniu, brak
skupienia, zawieszanie się, długi czas reakcji i odpowiedzi na pytanie, a przy
tym dziecko inteligentne (to nie tylko opinia dumnej matki), mądre,
lubiące gry logiczne itp, itd. Więc co jest grane? Brałam pod
uwagę wrodzoną niechęć do pisania / rysowania, skoki rozwojowe,
przy których dzieci wolniej myślą, a szybciej rosną,
w poradni
postraszono mnie nawet padaczką (neurolog wykluczył).
Kilka
cytatów:
"Wolniej
od innych piszą, gorzej czytają... a z czasem są słabsze nawet z
matematyki, chociaż mając pięć lat liczyły lepiej od kolegów..."
Ten
spadek umiejętności z matmy najbardziej mnie zaniepokoił, miałam
wrażenie,
że moje dziecko gwałtownie głupieje!
"Pomyślisz
być może – mojego dziecka to nie dotyczy. Na bilansie
sześciolatka pani doktor, (pielęgniarka) nie stwierdziła wady
wzroku. Poza tym dziecko było u okulisty!"
No
właśnie ... moje dziecko od urodzenia, co roku jest badane przez
okulistę. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat widziało go dwóch
okulistów. U jednego z nich zadaliśmy nawet pytanie o problemy z
czytaniem. I co? I nic.
"Badania
przesiewowe (czyli rozpoznawanie liter, cyfr, czy znaczków z
odległości kilku metrów z zasłoniętym jednym okiem) prowadzone w
poradniach dzieci zdrowych nie są miarodajne, są niewystarczające.
Nie wychwytują wszystkich problemów ze wzrokiem tylko niektóre!"
"Nie
podejrzewałam, że jego niechęć do rysowania i kolorowania (w
przedszkolu), a potem nieumiejętność pisania i czytania w stopniu zadowalającym i jego samego i mnie
i nauczyciela – to problemy z
widzeniem. Podejrzewałam dysleksję (w tym wieku psychologowie mówią
o zagrożeniu dysleksją) i zaburzenia koncentracji..."
Szczerze
polecam lekturę całego artykułu :)
Wiele nie myśląc odwołałam wizytę u okulisty, zarezerwowałam termin u optometrysty
i dwa dni później już wiedziałam, że i u mojego smyka jest problem z akomodacją obuoczną, że męczy się na lekcjach ostrząc wzrok to na tablicę, to na zeszyt i przez to nie nadąża na lekcji. Badanie trwało godzinę, dostaliśmy receptę na okulary. Praktycznie od razu, w ciągu tygodnia poprawiło się
zdecydowanie czytanie, choć problem wraca czasem przy dużym
zmęczeniu. Poprawiła się sprawność oczu (opinia pani dr po wizycie kontrolnej), tempo
pracy na lekcji jest teraz PODOBNE jak u rówieśników ("Mamo!
Dziś nie bylem ostatni, byłem w środku!"). Żeby nie było
tak różowo – okulary nie rozwiązały naszych problemów w 100%.
Młodemu potrzebne są ćwiczenia z akomodacji wzroku, bo ta niewiele
się poprawiła przez 3 miesiące, no i generalnie ma problemy z
koncentracją uwagi, ale dzięki okularom nie walczymy z wiatrakami
;) tylko wychodzimy powoli na prostą!
Czy
Wy możecie polecić gabinety w innych miastach? Niekoniecznie
optometrystów – także okulistów jeśli pomogli Wam w
zdiagnozowaniu akomodacji i widzenia obuocznego Waszych dzieci. Wiem,
że są tu osoby, które przebadały dziecko u
optometrysty PRZED rozpoczęciem szkoły, przed I klasą. Wpisujcie
się w komentarzach do bloga! Zapraszamy!