środa, 7 grudnia 2011

7 grudnia 2011


Ostatnie dni z Nataszą są dość trudne. Stała się jeszcze bardziej pobudzona niż dotychczas, zaburzenia koncentracji są jeszcze większe, a do tego zrobiła się agresywna - co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Obce nam było wyładowywanie złości poprzez szczypanie, drapanie, ciągnięcie czy kopanie.
Zmartwieni tą sytuacją i tym, że po ponad 3 tygodniach leków napady nie ustają, udaliśmy się do naszej doktor prowadzącej.
Neurolog potwierdziła, że są to napady, a każdy kolejny nawrót choroby znacznie trudniej jest wyhamować. Mamy się nie martwić w końcu nam się uda.

W związku z tym, że Natasza jest już na maksymalnej dawce swojego leku przeciwpadaczkowego, nie można jej wprowadzić większej dawki do chwili wykonania badań prób wątrobowych. W piątek Nataszka idzie na badanie krwi, z którego się dowiemy jakie jest stężenie leku we krwi i wówczas, w poniedziałek zapadnie decyzja
o dalszym przebiegu leczenia.
Trochę mnie ta dzisiejsza wizyta uspokoiła ...

Zasugerowano nam również wprowadzenie diety bezcukrowej dla Nataszy jako dziecka nadpobudliwego. Musimy postarać się całkowicie wyeliminować z jej diety cukier. Myślę, że spróbujemy, a na ocenę efektów przyjdzie jeszcze czas...

Chciałam również w tym miejscu podziękować wszystkim lubiącym nasz profil
na Facebook:
https://www.facebook.com/Pomoz.Nataszy
DZIĘKUJEMY!

sobota, 3 grudnia 2011

3 grudnia 2011


Od ponad tygodnia borykamy się z przeziębieniem Nataszy. Największym problemem jest bardzo duża ilość wydzieliny, która jej zalega, i przez to cały czas charczy. Byliśmy u lekarza w poniedziałek, ale poza syropem nic nam nie zapisał. Nie było poprawy, więc powtórnie zawitaliśmy u lekarza w piątek. Tym razem zapisano nam witaminę C i krople nasivin, choć wcześniej podawaliśmy Nataszy inne krople i poprawy z katarem nie było.
Mam nadzieje, ze lada moment wyjdziemy z tego przeziębienia. Choć i tak jest dużo lepiej w stosunku do tego co było rok temu, kiedy Tasia była non stop chora. Teraz jest to nasze drugie zachorowanie na przestrzeni ostatnich 6 miesięcy!

Od ponad 2 tygodni jesteśmy na depakinie, napady padaczkowe miały ustąpić po tygodniu. Poprawa jest, ale napady nadal występują. Natomiast zdecydowanie słabsze
i krótsze, Tasia jest bardziej kontaktowa i chyba świadoma napadów. W trakcie napadu ma ogromną potrzebę przytulania się. A po napadzie jest bardziej senna. Napady mają miejsce zawsze są przy zasypianiu i zaraz po wybudzeniu.
Po wczorajszej rozmowie z neurologiem, zdecydowano o wprowadzeniu na tydzień jeszcze większej dawki o 100 mg - tylko czemu matczyna intuicja mi podpowiada, że to nic nie zmieni?